Zaznacz stronę

11 dni wystarczyło mi, żeby zobaczyć kanał koryncki, Nauplion, Elafonisos, objechać wszystkie 3 palce Peloponezu, była też Sparta, Mistra, Olimpia, Epidauros, Mykeny, pogoda była piękna, drogi żyleta.

Ateńskie lotnisko mieści się 20 km od samych Aten, bilet kosztował 400 zł w dwie strony, auto wynająłem w Green Motion, które mieści się koło lotniska, pracownik transferuje nas z terminalu do siedziby, jedziemy 8 minut. Wynajęcie auta (Nissan Note) kosztowało mnie z ubezpieczeniem na 11 dni 750 zł, moim zdaniem niedużo. Przez 11 dni przejechałem 2000 km, na benzynę wydałem ok. 200 euro.  Autostrada jest płatna, kosztuje ok. 2 euro co 30 km, ciągnie się od Aten do Sparty. W drugą stronę od Patry do Aten. Nie robiłem opisów miejsc, w których byłem, wszystkie podlinkowałem.

Dzień 1

W pierwszy dzień przejechałem przez Kanał Koryncki

Następnie podjechałem na Akrokorynt

Akrokorynt był zamknięty, więc spędziłem tam tylko chwilę i pojechałem do Nauplion gdzie miałem nocleg. Nocleg w hotelu Dias, 85 euro za 2 doby, pokój ciasny i ciemny, śniadanie pyszne no i w centrum lokalizacja 🙂

Wieczorem pojechałem popływać, o 19 temperatura powietrza i wody wciąż była wysoka 🙂

Dzień 2

Drugiego dnia pojechałem zobaczyć Epidauros, który już widziałem wcześniej, w 1995 roku – nic się nie zmieniło 🙂

 

Odwiedziłem też Mykeny, Argos i wróciłem do Nauplion, gdzie wjechałem na Palamidi. Można wjechać autem, lub pokonać 850 schodów idąc z miasta 🙂

Z ruin zamku możemy podziwiać widoki, to był jedyny dzień, kiedy nie dopisała pogoda – padało.

 

Grecja sama w sobie jest droga, ceny takie jak we Włoszech, podstawowy posiłek w restauracji kosztuje 7-12 euro, średnio trzeba liczyć 10 euro na osobę. Z Polski warto zabrać filtry/kremy przeciwsłoneczne, w Grecji kosztują one ok 12-15 euro 🙂

W samej Grecji miałem zaplanowane w 11 dni 5 miejscówek, 5 noclegów po dwie doby.

Dzień 3

W 3 dniu miałem zaplanowany zjazd na południe, na pierwszy z trzech palców Peloponezu, na wysepkę Elafonisos, na której nie ma nic prócz trzech plaż. Po drodze zahaczyłem o klasztor na skale Moni Agiou Ioanni Prodromou.

Przepiękne widoki, po raz pierwszy nie dały mi spokojnie jechać, później było tylko „gorzej” 🙂

Samochód parkujemy na niecały kilometr od klasztoru, do którego idziemy około 40 minut.

Na miejscu czeka na nas parzona kawa, serwowana przez tutejszego mnicha 🙂

Autostrada ciągnie się od Aten do Sparty, dalej już tylko lokalnymi drogami, które w większości zostały zmodernizowane.

 

Napiszę o promie na Elafonisos. Dwa promy są wąskie, jeden szeroki. Na ten szeroki wjeżdżamy przodem i w środku zawracamy i ustawiamy się przodem do wyjazdu. Na te wąskie od razu wjeżdżamy tyłem. Ma to znaczenie kiedy lądujemy się z półwyspu bo tam jest wąska i od razu musimy się w kolejce tyłem ustawić. Prom kosztuje 11 euro za auto i 1 euro za osobę. Prom płynie 8 minut na drugi brzeg. Nie ma kas stacjonarnych i płacimy po wjeździe na prom, na spokojnie człowiekowi na promie właśnie

 

Dzień 4

Kolejny dzień spędziłem na nic nie robieniu, na wyspie nie ma kompletnie nic, nawet normalnego sklepu, są ze 3 sklepy tzw „osiedlowe” w których możemy kupić makaron, ciastka i wino. Peloponez poza sezonem jest wciąż atrakcyjny, temperatura powietrza 29 st. temperatura wody ponad 20 stopni i brak tłumów na plażach. Nocleg w hotelu Kalimera Inn tuż koło plaży. Pokój duży z balkonem, bez śniadania, byłem jedynym gościem 🙂

Najpiękniejsza plaża na wyspie, to Simons Beach. Do 10.00 byłem sam na plaży, w szczycie parasole były zajęte w 10%. Parasole należał do kawiarni, która znajduje się nieopodal i jeden kosztuje 5 euro za dzień.

 

Dzień 5

Nocleg zaplanowany w Kalamacie ale wcześniej zjechałem na południe środkowego palca, do jaskiń w Diros, Wejście do jaskiń kosztuje 15 euro. 1200 metrów płyniemy łodzią i 300 metrów do wyjścia na pieszo.

Następnie postanowiłem pojechać na najbardziej wysunięty punkt Peloponezu, który znajduje się na środkowym palcu 😎
Jest to ostatnia morska Tenaros na Matapanie. Dojeżdżamy autem do tawerny i dalej około 50 minut w jedną stronę z buta. Co do butów, to przyda się obuwie trekkingowe. Cała trasa po większych i mniejszych kamieniach. Łatwo o zwichnięcie kostki. Na powrót, tuż przed parkingiem można popływać i się schłodzić. Co też uczyniłem 

Z Matapanu do Kalamaty jest „tylko” 120 km ale jechałem to ok. 3 godzin. Szosa/droga jest jedną wielką serpentyną. Hotel w Kalamcie Fotini za 110 euro za dwie doby ze śniadaniem, do hotel przylega basen.

 

 

 

Dzień 6

Planowałem w 11 dni przejechać 1200 km po Peloponezie.
Zaczął się 6 dzień a już 1000 km nabite.
„Film na siatkówce zdobywa Grammy”

Ten dzień był intensywny. Na pierwszy ogień poszło stanowisko archeologiczne Mesini. Pojechałem tam przede wszystkim sprawdzić, czy faktycznie stadion lekkoatletyczny sprzed ponad 2000 lat jest w lepszym stanie niż Skra w Warszawie…

Następnie podjechałem na granicę Arkadii i Mesiny. Musiałem ją przejechać, żeby dojechać do Sparty.

W Sparcie, ciekawy jest tylko posąg Leonidasa. Niestety, trafiłem na antyczny maraton i nie mogłem doń podejść.

Ale widoki z niektórych ulic Sparty urywają…

 

Ostatnim punktem programu było stanowisko archeologiczne Mistra.
Mistra stanowi najlepiej na świecie zachowany przykład miasta bizantyńskiego, jakkolwiek o powierzchni 61-krotnie mniejszej od dawnego Konstantynopola.

 

 

Samo miasto Kalamata jest bardzo dobry punktem wypoczynkowo-wypadowym. W mieście znajduje się lotnisko a zajmując jej jako bazę możemy obskoczyć wszystkie palce Peloponezu, Spartę, Mistrę, Methoni, Pylos i inne. W samym mieście przy głównej ulicy i deptaku długości ok. 3 kilometrów mieści się plaża, ale można autem pojechać i w inne miejsca.

Dzień 7

Samą podróż  z Kalamaty do Romanos (1.5 h) udało mi się wydłużyć do 9 godzin 
Najpierw wybrzeżem a później przez góry pojechałem do Tsapi, gdzie jest tylko plaża.

Tsapi okazało się strzałem w 10. Dwie knajpy przy malutkiej piaszczystej plaży, na której były dwie osoby.

Z Tsapi pojechałem na północ do Methoni, gdzie znajdują się ruiny weneckiego zamku.

Z Methoni wyżej do Pylos. Tam też znajdują się ruiny zamku, ale w jeszcze gorszym stanie

 

 

Miejscówa i  plażing w Romanos w hotelu Navarone. Blisko kilku fajnych plaż. Miałem w planie nic nie robić i się udało 🙂

Hotel Navarone 120 euro za dwie doby + śniadanie, blisko do plaży, hotel z basenem, w hotelu byłem tylko ja i 3 niemieckie pary, które widziałem tylko na śniadaniu.

Plaża Voidokilia na dwóch pierwszych zdjęciach, trzecie zdjęcie jest z plaży koło hotelu.

Dzień 8

Babcinka grecka zatrzymała mnie na skrzyżowaniu i mówi przez okno – Pilos, Pilos – i tak trafiłem do Pylos do którego się nie wybierałem, bo wybierałem się na plażę

Wszędzie gaje oliwne, wszędzie, nie ma nic więcej.

Złota Plaża

Pomiędzy plażami Gold Beach i Voidokilia jest zamek na wzgórzu, tzn ruiny zamku Navarone, nikt nie chroni, jest niezabezpieczony i ogólnie dostępny, nawet w Google jest opis – otwarty całą dobę. Na wzgórze idziemy około 30 minut, po samym zamku poruszamy się głownie murami zamku…

Wszystko po to, żeby mieć taki widok 🙂

 

Dzień 9

Tego dnia przeniosłem się na ostatnie dwie doby bardziej na północ…Hotel Giovanni Mare okazał się bardziej apartamentem, 85 euro za dwie doby bez śniadania. Apartament nad plażą.

Dzień 10

…żeby 10 dnia podróży udać się do Olimpii, prócz stanowiska archeologicznego musicie koniecznie zobaczyć muzeum

Muzeum

Stanowisko archeologiczne

Dzień 11

Ostatni dzień wycieczki, byłem już tak zmęczony, że nie do końca chciało mi się zwiedzać, żałuję, że nie zatrzymałem się w Patrze, bo miałem na to czas. Zwiedziłem Akropol, ale tłumy ludzi skutecznie psują cały klimat. Auto w Atenach zaparkowałem niedaleko przedostatniej stacji linii metra (czerwonego) i pod sam Akropol udałem się właśnie metrem. Zaparkowanie auta nie było łatwe. Metro kosztuje 1.4 euro za 90 minut, Akropol 20 euro.

Wpis będę uzupełniał.

 

Ps. Polecam wyjazd do Grecji poza sezonem, tak od 15/20 września to idealny termin, wciąż ciepło, ciepła woda, bez deszczu i bez tłumów.

 

 

 

 

 

 

Udostępnień 0
Visit Us On FacebookVisit Us On Instagram